Czy jedząc marchewkę, szparagi lub awokado zastanawialiście się kiedykolwiek, że mogą to być produkty silnie działające na Wasze libido?
Albo ostrygi i czekolada. Od wieków uznawane za pokarmy podniecające.
Czy kiedykolwiek wybieraliście składniki dań tak, aby wzrósł poziom Waszego pobudzenia?
Przyznam, że ja nigdy… Może to błąd i powinnam coś nadrobić?
Te myśli chodzą mi po głowie od czasu, kiedy wróciłam z warsztatów w Makro pod tytułem
Afrodyzjaki.
Nasi ulubieni szefowie kuchni pp.Grzegorz Kazubski i Piotr Kraśkiewicz co chwila informowali nas, jakie mikroelementy podnoszące libido zawierają poszczególne składniki, które wykorzystywaliśmy do przygotowania potraw. Są to między innymi cynk, selen, witamina E, potas, fosfor…
Zatem uwaga!
“Już samo jedzenie ostryg daje zmysłom najczystszą przyjemność. Nie sposób wyobrazić sobie bez nich historii afrodyzjaków.
Zawierają cenny jod,fosfor i cynk; medycyna także przypisuje ostrygom działanie pobudzające.”
Na warsztatach zauważyłam, że ostrygi są mało popularne, a dla niektórych nawet niezjadliwe.
Myślę, że pierwsze spotkanie z tymi skorupiakami może rodzić dystans. Jednak drugi, trzeci i kolejny raz będzie coraz smaczniejszy.
Dla mnie nie ma nic bardziej pysznego, niż świeże ostrygi, pokropione cytryną i popijane dobrym białym winem.
Tym razem podaję zapiekane. Dedykuję je wszystkim, którzy na żywe ostrygi nie są jeszcze gotowi.
Ostrygi z porami i szafranem
po dwie świeże ostrygi na osobę
1 szalotka
mały por sałatkowy – biała część
2 łyżki masła
szczypta szafranu
2 łyżki winiaku luksusowego
50 ml wytrawnego białego wina
50 ml śmietany kremówki
sól i świeżo zmielony biały pieprz
Ostrygi dokładnie oczyścić szczoteczką pod bieżącą wodą.
następnie każdą mocno chwycić ręką ,wypukłą stroną do dołu. Nóż do ostryg włożyć między dwie połówki muszli,przesuwając go wzdłuż krawędzi i odciąć górną połowę muszli.
Należy uważać, aby z muszli nie wylała się woda.
Wyjąć ostrygi z muszli, wodę zebrać i przelać przez gęste sitko.
Zagotować ją i na 5 sekund włożyć do niej ostrygi.Wyjąć i trzymać w cieple, wodę odstawić.
Dolne połówki muszli dokładnie oczyścić, osuszyć i ułożyć na półmisku.
Por oczyścić,przekroić na pół.Dokładnie umyć i pokroić w paski. Szalotkę obrać i pokroić w kostkę. Lekko podsmażyć na maśle. Dodać pory i razem podsmażyć. Uważać aby nic się nie przypaliło.
Dodać szafran, zalać winem i winiakiem, zagotować. Wlać wodę z ostryg i śmietanę. Trzymać na niewielkim ogniu tak długo,aż sos będzie gęsty. Doprawić solą i pieprzem.
Ciepłe ostrygi włożyć do muszli. Każdą polać sosem. Natychmiast podawać.
Ostrygi zapiekane z parmezanem i lubczykiem
po dwie świeże ostrygi na osobę
łyżka pokrojonego lubczyku lub natki pietruszki
mały ząbek czosnku
łyżka masła
łyżka winiaku luksusowego
łyżka świeżo tartego parmezanu
cytryna
Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 st.C.
Muszle ostryg dokładnie wyszorować.
Masło rozgrzać, zeszklić pokrojony drobno czosnek z winiakiem,dodać listki lubczyku lub natkę i zdjąć z ognia.
Otworzyć ostrygi i odciąć je od muszli.Zostawić je na połówkach muszli,skropić sokiem z połowy cytryny i polać sosem.
Zapiekać pół minuty.Ewentualnie doprawić solą i białym pieprzem.
Przepis jest moją ,wariacją’ na temat zapiekanych skorupiaków.
Do ostryg wino jest konieczne. Jakie?
Chablis, Muscat, Auslese, Chardonnay, Sauvignon Blanc, Cava.
No i przede wszystkim szampan. Szampan prawdziwy.
Smakujcie!
niestety, na zapiekane też jeszcze nie jestem gotowa.. 😉 nie wiem, czy kiedykolwiek się zdobędę na zjedzenie ostryg. Jak i wielu innych rzeczy..
Gosiu,naprawdę?
A próbowałaś kolejny raz?
Szkoda…
ja też się do nich nie mogę przekonać :/
Ale próbujesz,czy tylko wiesz,że Ci nie smakują?
Na warsztatach to był mój debiut z ostrygami, ale na pewno jeszcze kiedyś je ich wypróbuję 🙂 Nie czuję się jakoś obrzydzona, to było bardzo ciekawe doświadczenie, a Twój przepis na ostrygi wydaję się być bardzo ciekawy 🙂
Paulina,koniecznie spróbuj.
Choć ostrygi polubiłam od razu,to rozumiem,że można mieć do nich dystans.
Jak mieliśmy okazję zjeść świeże ostrygi z cytryną i winem, to tylko Miśku się odważył, ja jednak się na to nie odważyłam:) Prędzej spróbowałabym takie gotowane! A potem, może kiedyś, poszłabym na całość z surowymi:))
Goh.,to pierwsze koty za płoty.
Zapiekane na pewno by Ci smakowały.
Polecam!
i ja jeszcze będę potrzebowała czasu, żeby przyrządzić danie ostrygowe 😉 ale takie wpisy jak Twój zbliżają mnie do tej podniosłej chwili 😉
Właśnie o to mi chodziło i bardzo cieszą mnie Twoje słowa.
Pozdrawiam!
Ło matuś…. jak ja uwielbiam wszelkie “paskudztwa” typu krewetki, ostrygi, ślimaki…..
Ależ mi moja droga apetytu narobiłaś…..
W sprawie afrodyzjaków (cokolwiek to znaczy) najbardziej lubię imbir, który jest dla mnie bardziej ożywczy niż kawa (herbata z imbirem). Choć porannej kawy nie mogę sobie odmówić.
A wino…. to zawsze…. najchętniej czerwone, wytrawne lub półwytrawne… w dobrym towarzystwie :)))
Uściski przesyłam głośno przełykając ślinę 🙁
Alizee, nawet nie wiesz,jak mnie raduje to,co napisałaś!
Lubisz skorupiaki.To pyszna wiadomość.
Chętnie zaproszę Cię kolejny raz do mnie.Będziemy delektować się razem.
Czerwone wino na pewno się znajdzie.
Fantastycznie, już się cieszę :))
Super!
Już się cieszę na nasze spotkanie.
Z przyjemnością przygotuję dla nas skorupiaki.
Bardzo chętnie posmakowałabym Twoich dań, ale nie jestem w stanie nawet pomyśleć o zakupie tych skorupiaków w moim mieście. Tutaj, świeże owoce morza to naprawdę rzadkość, niestety:(
Konwalie,jak szkoda.
Może kiedyś…
Pozdrawiam Cię.
no właśnie chyba od takiego dania powinnam zacząć moją przygodę z ostrygami-świeże ledwo udało mi się przełknąć 🙂 ale smak zapamiętam do końca życia-gdyby nie te warsztaty to z pewnością bym się nie odważyła po nie sięgnąć:)
buziaki
Reniu,to dobry kierunek takie pierwsze kroki z ostrygami.
A ja Cię na nie zapraszam!
A ja chyba jednak nie jestem jeszcze gotowa 🙂
Karolino,ufam,że i na Ciebie przyjdzie czas.
Gotowa i owszem, taka wersja tych afrodyzjaków bardzo by mi smakowała. Pięknie je podałaś!
Kamila,świetnie!
Smakuj zatem.
Dziękuję.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Do ostryg mam uraz od czasu stypendium we Francji, ale zdjęcia są fajne:)
Basiu,no coś takiego!
Dziękuję za pochwałę zdjęć.
Pięknie wyglądają 🙂
Kermeet,dziękuję.
I częstuj się.
uwielbiam ostrygi! Nawet jeśli zbytnio nie wierzę w bycie bądż nie pewnych pokarmów afrodyzjakami to i tak to poczucie dekadenckiego luksusu jest warte skosztowania!:)
życie & podróże
gotowanie
Olu,mam podobne przemyślenia na temat afrodyzjaków.
Ale ostrygi zasługują na prawdziwe kosztowanie.
wyglądają fenomenalnie! Ja “robale” wszelkie lubię, ale niestety tylko ja w moim domciu i gronie ludków
Aga,to jesteś w mniejszości…
Ale i tak mnie cieszy,że lubisz i doceniasz.
ostryg nigdy nie jadłam i pewnie sama ich nie zrobie na pierwsze sprobowanie, ale jak tylko bede miec okazje, chetnie wyprobuje. u Ciebie prezentuja sie wspaniale i na pewno bym sie skusila
Kaś,dziękuję.
Podobno ostrygi zaczynają smakować po siódmej sztuce.
Ale ta wersja jest przyjemniejsza dla początkujących.
Zachęcam.
Ja ostrygi uwielbiam..ale nie ze względu na właściwosci afrodyzjakowe, ale na smak…to przyjemność w czystej postaci 🙂
Escapade G., ja tak samo.
Rozkoszna to przyjemność,prawda?
Afrodyzjaki na talerzu uwielbiam, z jednym wyjątkiem – to ostrygi! Zupełnie nie jestem gotowa na to, żeby choć pomyśleć, że kiedyś zmienię zdanie. Nie pochwalisz tego, wiem! Ale wolę się przyznać od razu;)
Nie zmienia to faktu, że Twoje propozycję mi się podobają i z przyjemnością na nie patrzę!
Uściski:*
Anno,co za zawód…
A już miałam nadzieję na wspólne ostryg smakowanie.
Smakosz nie może zamykać sobie drogi do poznawania,dlatego myślę,że jednak Twoje stanowisko ulegnie zmianie w kierunku na ,tak’.
Cmok!
W ładnej mnie stawiasz sytuacji – teraz nie wypada mi powiedzieć NIE!, choć mimo wszystko to moja jedyna możliwa odpowiedź, ale kto wie?! No widzisz, jak mi w głowie namieszałaś, jeszcze się okaże, że pokocham ostrygi:DDD
A widzisz!
Bo skąd wiesz,że nie lubisz?
Ostrygi smakują dopiero po kilku razach,choć ja polubiłam je za pierwszym.
Może nawet obudzi się w Tobie ostrygożerczyni?
super smacznie wygląda to wszystko pozdrawiam
Agatko,dziękuję i pozdrowienia przesyłam!
A ja bym się skusiła… wyglądają pięknie, w tej muszli 😉
I chyba byłabym gotowa i na świeżą, czemu nie? Może kiedyś będzie okazja, a atmosfera sprawi, że trudno będzie nie spróbować 😉
Ściskam czule!
Inkwizycjo, bardzo jest mi bliska Twoja postawa.Uwielbiam poznawać nowe,smakować nieznane.To taka radość z życia i jego możliwości.
Serdeczności Ci ślę!
Żałuję, że nigdy nie miałam okazji ich jeszcze spróbować. Twoja :odpicowana: wersja sprawia, że pragnę ich skosztować jeszcze bardziej. Zdecydowanie muszę się tym zając i to zmienić 🙂
Koniecznie musisz to nadrobić!
I przekonasz się ile tracisz czekając nie wiadomo na co.
Moją ,odpicowaną’ wersję bardzo Ci polecam.
Ależ się u Ciebie Aniu luksusowo od tych ostryg zrobiło 🙂 Przyznam szczerze, że nigdy nie próbowałam ostryg. Jakoś tak się nie złożyło nigdy, więc ogromnie ciekawam jak to wszystko razem może smakować. Podobno ostrygi smakują jak katar (to słowa dziennikarza, Jerzego Iwaszkiewicza), ale i tak jestem ich strasznie ciekawa:-)
Joanno,ostrygi to doprawdy już nie luksus.
Nie kieruj się tylko opiniami innych na ich temat.Zwłaszcza takie porównania nie są impulsem do pierwszego razu.
Ciekawość Ci pomoże żeby się przekonać,jak to jest.
Trzymam kciuki!
Ja tam wierzę, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni, więc i katar uuups przepraszam ostrygi chętnie spróbuję 🙂
Świetnie!
Smacznego próbowania.
It was so funny reading your article with the “translation” turned on! I love oysters and your combination of spices sounds delicious.
Sarah,translator to surprise us…
I’m glad you like oysters.
Thank you for your nice comment.
first time in ur space…..I was thinking of trying oysters for quite some time…Loved the combination of spices…..bookmarked !following ur blog now…..I have a space Only on seafood recipes…do check out my space sometime !
http://onlyfishrecipes.blogspot.com/
Sonali,hello!
I am glad that you visited me.
I read your blog with great pleasure.
Chętnie bym spróbowała Twojej wersji 🙂
Grażyno,nic trudnego,trzeba tylko kupić składniki.
Przepisy są proste.
Bardzo Cię zachęcam.
ciekawe jak smakują bo ja w życiu nie jadłam 🙁
Małgosiu,najwyższy czas się przekonać.
Smacznego!
jeszcze nigdy ostryg nie jadłam…
Aga,spróbować trzeba i warto!
Ależ tu luksusowo 🙂 Przypomniałaś mi jak zaraz po ślubie gotowałam rosół i dodałam lubczyku a teściowa do mnie ,że podstępem zawróciłam w głowie jej synowi :)Co do ostryg to albo się je lubi albo nie , ale ta wersja z parmezanem jest wprost wymarzona…..Cudo!
Szarlotku,muszę o tym luksusie wspomnieć J.,bo On jada ostrygi raz w tygodniu.Rozpuszczony jakiś!
Lubczyk na pewno zrobił swoje.Teściowa wie co mówi…
A lubczyk w rosole to pyszny dodatek.
Ostrygami się częstuj,bardzo zapraszam.
Dziękuję!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy komentarz Justo1988 oczywiście do kosza!
Nie masz odwagi napisać niczego jawnie?
Jaka szkoda!