Rosły na końcu ogrodu.
Same.
Pod płotem.
Rozkładały się i mościły tam bardzo wygodnie.
Kochały przestrzeń i słońce.
Kąpały się w jego promieniach pokazując wszystkim uśmiechnięte głowy.
Zielone,żółte a potem pomarańczowe.
Dynie olbrzymki.
Z końcem lata coraz bardziej dominujące.
Duma ogrodu i Babci.
Dziecięce dłonie bardzo lubiły je dotykać.
Czasami dyniowe ,wąsy’ uparcie czepiały się sukienki.
A szorstkie liście udawały kapelusze.
A potem zupa mleczna z dynią i lanymi kluskami przy kuchennym stole.
Z widokiem na ogród.
Ciepła,słodka i wyjadana z kolorowej miski.
Nigdy już nie smakowała tak jak wtedy…
Dynia w marynacie słodko-kwaśnej,z goździkami.
Dżem dyniowy z jabłkami i gruszką.
Radosne słoiki równo ustawione na półkach w ciemnej spiżarni.
Dyniowe skarby.
Każdego roku tak samo.
Cudowna powtarzalność.
Teraz jedynie we wspomnieniach…
Curry z pieczonej dyni z krewetkami
mała dynia butternut squash
2 szklanki bulionu z warzyw
puszka mleka kokosowego
2-3 łyżki zielonej pasty curry – tu przepis
2 ząbki czosnku
2 szalotki
kilka dojrzałych pomidorków cherry
3 cm korzenia imbiru
pieprz cayenne
sok z limonki
skórka z limonki
listki kolendry
świeże krewetki średniej wielkości – u mnie 20 sztuk
oliwa EV
ryż jaśminowy
Dynię przekroić i wydrążyć gniazda nasienne.
Połowę obrać ze skóry i pokroić w kostkę.
Drugą połowę pokroić na półksiężyce razem ze skórą.
Do piekarnika nagrzanego do 200 st.C włożyć blachę z dynią w kostkach i kawałkach.
Pokropić oliwą i piec do miękkości – kostki upieką się wcześniej.
Wyjąć blachę z pieca.
Do garnka wlać oliwę – 2 łyżki.dodac cebule pokrojone w piórka i starty imbir.
Zeszklić na średnim ogniu.
Dodać przeciśnięty w prasce czosnek,posmażyć krótko razem.
Potem dodać miąższ z dyni oddzielony od skóry i rozetrzeć go widelcem.
Dusić wolno kilka minut.
Dodać pomidory,wlać bulion warzywny i wymieszać.
Wlać mleko kokosowe i pastę curry. Gotować wolno 15-20 minut.
Dodać dynię w kostkach i pieprz kajeński.
Następnie obrane z pancerzy i umyte krewetki i sok z limonki.
Zagotować przez 2 -3 minuty.
Curry nałożyć do misek i posypać liśćmi kolendry i skórką z limonki.
Osobno podać ryż jaśminowy najlepiej ugotowany na parze.
To curry dyniowe uważam za jedno z najlepszych jakie do tej pory ugotowałam.
A może wolicie ubiegłoroczne indyjskie curry z dynią?
Wybierzcie sami.
Smacznego!
Taka zupkę właśnie jadam,z lanymi lub bez na słodko,mniam
Curry uwielbiam(nie myśl że wszystko uwielbiam,jest trochę tych nielubianych potraw)do teko krewetki hmmm
Czy zamiast zielonej pasty curry mogę dać czerwoną?
Iga,
pysznie,że ta zupa dyniowa jest naszym wspólnym wspomnieniem.
Jasne,można dać i czerwoną pastę curry.
Smacznego!
nigdy nie jadłam z dynią 🙂
Jo,
jest okazja,żeby spróbować.
Moja babcia tez miała dynie i robiła tylko zupę z zacierka i jeszcze taka marynowana , zupę uwielbiałam tej marynowanej nie cierpiałam:D
Aniu, śliczne to pierwsze zdjęcie
Alu,
ta zupa to chyba nasza tradycja.
Dziękuję.
Butternuty w tym roku nie dopisały, ale spróbuję z Jarrahdale, mam ich mnóstwo! Leżą sobie na kredensie i czekają na fajne pomysły 😉 Dziękuję 😉
Jarrahdale,cudne!
A u mnie butternuty w dużym wyborze…
Smacznego!
Rewelacyjne curry, kolendrę podmieniam na zieloną pietruszkę (wybacz) i biorę w ciemno!! Amber, to wciąż się dzieje, niewątpliwie pięknie kontynuujesz zaszczepione przez Babcię tradycje. Ja też się staram, tylko nie potrafię o tym tak pięknie napisać. Powtarzalność porządkuje nasz świat, dlatego chcemy wracać.. całus
Aga,
curry na pewno będzie Ci smakowało.
A wiem,ze kolendra to Twoja pięta Achillesowa.
Pietruszka też się sprawdzi,albo trybula.
A ten ,utracony’ świat wciąż u mnie żywy i chcę go utrwalić.
Dlatego samo ,się pisze’.
Uściski!
Dynie w ogrodzie mojej mamy mościły się w tym roku bardzo wygodnie i piękne porosły więc i na Twoje curry starczy 🙂 Pozdrawiam
Kamila,
to pysznie!
Smacznego.
cudowne, dyniowe wspomnienia, najcenniejsze te ciepłe i mile 🙂 a curry musi być boskie. Idealne smaki 🙂
Ciepłe wspomnienia otulają duszę.
Curry Ci polecam.
I dziękuję.
Amber podlinkujesz przepis na tę zieloną pastę? Curry dyniowe uwielbiam, a jak pastę można samemu, to ja bardzo chętnie.
Karolina,
już dałam link.
Tylko czerwone chili zamieniasz na zielone.
Ja nie daję tej pasty krewetkowej,której w Polsce nie spotkałam.
Ale może gdzieś już jest.
Amber dziękuję. Nie mam trawy cytrynowej, to znaczy mam, ale tylko suszoną. Nada się? Jak myślisz? No i ile jej wtedy dać?
Karolina,
suszona jak najbardziej.
Musisz dodać ją na wyczucie.
Ja zawsze kupuję świeżą i zamrażam.
Potem wyciągam ile potrzeba.
mój synek, kiedy był całkiem mały, uwielbiał chodzić do ogrodu z moją mamą, za każdym razem kucał obok ogromnej w porównaniu z nim dyni i ją klepał delikatnie 😉
Tak,dynie mają moc przyciągania.
Kiedy byłam mała wydawały mi się bajkowymi stworami.
Amber, Ty zostaw tamtą dynię we wspomnieniach, a tę rób jak najczęściej!;-))Ależ to musiało być dobre…
Marzena,
ale smak tamtej babcinej zupy jest ciągle żywy.
I nie mogę go powtórzyć…
A to curry było naprawdę pyszne.
Spróbuj!
curry doskonałe, bardzo lubię i świetnie wygląda!
Dziękuję Maju.
Smacznego!
W tym roku po raz pierwszy zrobiłam curry z dyni i już wiem, że będę robiła takie wielokrotnie. Dynia, mleczko kokosowe i inne składniki – to wspaniałe połączenia.
Karolina,
ja curry z dynią odkryłam kilka lat temu i to bardzo pyszny wybór.
Psuje tu wszystko:ryba,kurczak,krewetki.
I jedna i druga dyniowa propozycja fantastyczna. Bardzo aromatyczna i pełna smaków – czyli coś co lubię.
Tofko,
dziękuję.
Polecam.
piękne, aromatyczne danko!:) coś pysznego
Antenko,
właśnie tak!
Dziękuję.
Uwielbiam takie dania! 🙂 az mi w brzuchu zaburczalo na widok Twoich zdjęć!
Pozdrawiam Cie serdecznie!
http://pieczarkamysia.blox.pl/html
Mysiu,
dziękuję.
Mi też burczy i chyba curry powtórzę.
Jaki świetny pomysł na curry, droga Amber! 🙂 Piękny, jesienny kolor.
Evitoo droga,
dziękuję.
ja też najbardziej takie wydani dyni po tajsku lubię, a i mąż wówczas dynię zje, jeśli dodam kawałek mięsa:)
życie & podróże
gotowanie
Olu,
ja lubię dynię we wszelkim wydaniu.
A tu krewetki dodałam.
Taka powtarzalnosc jest fantastyczna. Szkoda tylko, ze po pewnym czasie wszystko sie konczy… Dobrze chociaz, ze pozostaja wspomnienia… A takie curry to cos dla mnie. Dyni w polaczeniu z krewetkami nie probowalam. Czas to zmienic 🙂
Pozdrowienia.
Majko,
wspomnienia to idealna rzecz dla utrwalenia takich wydarzeń.
Dynia i krewetki bardzo się lubią.
Koniecznie spróbuj.
Takie curry to moje smaki, choć nie dodawałam nigdy dyni. Ale jestem przekonana, że todobre połączenie 😀 Pozdrawiam Cię Aniu cieplutko i życzę udanego weekendu 🙂
Joanno,
obowiązkowo wypróbuj curry z dynią.
Zapewniam Cię,że pysznie bardzo.
Dziękuję.
Pięknego weekendu dla Ciebie!
jakaż intensywność barw i aromatów … jutro kupuję kolejną dynię , puszka kokosowego mleka już czeka 🙂
Wspaniale!
Życzę Ci smacznego.
Piękne wspomnienia.
Nie znam smaku mlecznej zupy z dynią,
chyba nikt za nią u mnie nie przepadał;)
Twoje curry chętnie zrobię.
Baaardzo apetyczne zdjęcia!
Magda,
zapisuję je tutaj,żeby nie umknęły w prozie życia.
Zrobisz moje curry?! – będzie mi bardzo miło i ciepło na sercu.
Dziekuję!
Mój Boże, to prawdziwa uczta dla oczu. Już wyobrażam sobie smak tej zupy. Ślina cieknie od samego patrzenia.
Miłego weekendu
Dziękuję bardzo!
Pozdrowienia.
a u mnie dzisisaj zupa mleczna z dynia i laska wanilii 🙂
Joasiu,
to mogę wpaść?
Jeszcze nigdy nie robiłam curry… SzM pewnie byłby przeszczęśliwy… hm
Hm…To możesz Go uszczęśliwić.
Świetne połączenie smaków 🙂
Dziękuję.
Curry dyniowe? O,mamo!I to z mleczkiem kokosowym! Amber, toż to poezja smaków! I kolorów też.
Tak,przyznaję szczerze,że poezja smaków i kolorów.
Nie będę taka skromna…
Wspaniałe!!! Robiłam curry z dynią ale nawet nie pomyslałam o połączeniu z krewetką. Fajny pomysł szczególnie dla mojego krewetkolubnego męża:) Pozdrawiam ciepło:))
Ozzie,
z krewetkami jest pysznie bardzo.
Dziękuję i pozdrawiam!
taka piekna zupke z checiabym zjadla nawet teraz o 22 41 -mniammmmmm:))))))) ale mi apetytu narobils …. nie zasne… buziaki swietny wpis – pozdrawiam pa
To może wpadaj.
Dzisiaj znowu ją gotuję.
Buziaki!
To curry mnie powaliło – jest niesamowite. Te kolory, smaki, uwielbiam.
Usagi,
do Poznania wprawdzie kawałek i u mnie dzisiaj gorsza odsłona jesieni,ale może damy radę i zjemy razem?
Pozdrawiam!
Ale smakowicie wygląda!
To prawda!
Pamietam smak dyniowych dżemów babci i wieczory, w któe siedzieliśmy wszyscy i zajadalismy sied dyniowymi pestkami:) …. to były czasy:) Teraz sama odkrywam smak dyni i zakochuję się w nim coraz bardziej …. muszę się w końcu odważyć zrobić z niej coś wytrawnego:) Cudowne curry Kochana:) zasyłam buziaka Jolanta Szyndlarewicz
Jolu,
o tak – dyniowe pestki!
Najpierw były suszone na kaflowym piecu, a potem całą zimę się je pojadało.
Dziękuję Ci.
Serdeczności!
NIezwykłe jak dynia, która dla większości z nas kojarzyła się z octowym dodatkiem do obiadu lub mdlą zupa, tak po cichutku zajęła centralne miejsce wśród jesiennych warzyw. Jest tania a daje tyle niezwykłych możliwości. To curry jest szalenie apetyczne
Magda,
rzeczywiście – wiele osób kojarzy dynię z octową marynatą.
A ona jest królową jesiennych plonów!
Dziękuję bardzo.
Pozdrowienia!
zdecydowanie moje smaki. ile to dobrego można wyczarować z dyni!
Kasiu,
zapraszam.
Dynia ma nieskończenie wiele pysznych zastosowań.
Jak zawsze warto zajrzeć do Ciebie Amber,smacznie i ciekawie:)
Bardzo to miłe słowa.
Dziękuję Urszulo!
Ja wolę to. I zrobię je w poniedziałek, albo wew wtorek. Najpóźniej : ) Krewetki z dynią- dla mnie nowość. Ale nowości są kuszące : )
Weroniko,
cieszę się,że ugotujesz to curry.
Na pewno Ci będzie smakowało.
Ale pysznosci!:) Uwielbiam dynie w kazdym wydaniu ale w wersji curry jeszcze nigdy nie probowalam – wrzucam do zakladki “do wyprobowania”;)
Pozdrawiam Cie goraco!:*
Kachna,
Curry z dynią koniecznie musisz spróbować.
Mam nadzieję,że w Twojej zakładce doczeka się na swoją kolej.
Całusy!
Wygląda obłędnie! Te kolory, aż się chce sięgnąć po miseczkę:)
Atinko,
dziękuję Ci!
Zapraszam.
Piękny ten jesienny kolor twojego dania!:))) pozdrawiam cieplutko:)
Goh.,
lubię ten kolor.
Cieplej na duszy się robi.
Serdeczności!
pycha, aromatyczne curry na chłodne, zimowe dni! 🙂
O zimie wolałabym nie wspominać…
Ale curry jest pyszne!
chyba i ja ten smakołyk dopisze do domowych rarytasów. Z krewetkami? świetny pomysł, a zdjęcia BAJKA!
Aga,
będzie mi niezwykle miło.
Dziękuję!
Curry fantastyczne – moje smaki, w sam raz na zimne dni. Pozdrawiam Cię ciepło!
Dziękuję Kasiu!
Cieszę się,że trafiam w Twój kulinarny gust.
Pozdrowienia.
Uwielbiam curry! Twoje wyglądanie niesamowicie apetycznie 🙂
Fantastycznie,że mamy podobne smaki.
Curry to ich bogactwo plus wyjątkowe aromaty.
Dziękuję.
Uwielbiam curry, a z krewetkami to już w ogóle bajka 😉
W taki razie smacznego!
I dziękuję.
Cudowne smaki ukryte w jesiennym daniu. Bardzo to lubię, bo to moje smaki 🙂
Zerknęłam do ubiegłorocznego curry i tamta wersja też zapowiada się kusząco.
Pozdrawiam, Tosia.
Tosiu,
fantastycznie,że moje curry uważasz za warte uwagi.
Miłe to bardzo.
Pozdrawiam Cię ciepło!
Biorę obie wersje, obie cudne, obie z krewetkami cudownie rozgrzewające i ciało, i duszę. Toż to uczta dla królów. Kiedy ja zdobędę się na TAAAKIE gotowanie.
A ja dziś zmarznięta w swej wspaniałej pracowni, mogę pomarzyć o miseczce tak pysznej potrawy 🙂
Uściski Amber
Alizee,
dziękuję za tak rozgrzewający komentarz!
Dzisiaj mi jakoś szczególnie zimno,bo mnóstwo wilgoci wokół. Brrrr…
Szkoda,że Twoja pracownia tak daleko…
Serdeczności!
O, tak 🙂
Uwielbiam curry z dynią!
Częstuj się,zapraszam!
No oczywiście, to jest to danie, na które czekałam, nie wiedząc nawet co to jest. Wszystko jest już jasne. Wielkie dzięki za przepis. Gosia
Gosiu,
czekałaś?
Przyjemnie to czytać.
Życzę smacznego!
muszę coś z tej dyni wykombinować:)
Coś koniecznie…
Fajne przepisy, muszę się tu rozgościć:))
Zapraszam!
Pięknie opisałaś te dynie 🙂
Dziękuję.
Masz racje, cudowna powtarzalnosc, ktora i ja co roku chyba coraz bardziej doceniam… Pyszne curry 🙂
Pozdrawiam Cie serdecznie i dziekuje za udzial w Festiwalu!
A tu link do podsumowania – http://www.beawkuchni.com/2012/11/festiwal-dyni-2012-podsumowanie.html