– Taki gęsi listopad, że chce się go jeść łyżkami! – powiedział J. sięgając po kolejny plaster pasztetu.
– Gdyby nie gęsi i ten smak, plus wino zacnie uwarzone, nie wiem, jak bym przetrwał do Bożego Narodzenia – i kolejny palster ubył z półmiska.
– No i jeszcze Twoja cebulowa konfitura. Ważne jest, że robisz ją na czerwonym winie! Mniammmm…
– Mamy tyle tradycji kulinarnych w naszym domu, że właściwie nie potrzebuję specjalnych świąt, aby je celebrować…
– No ale jednak w święta do delektowania się dochodzi element dzielenia się smakami przy wspólnym stole.
Tak, to jest argument. I sięgnął po następny plaster gęsiego pasztetu.
– Ciekawe, czy dzisiaj ktoś jeszcze pozyskuje pierze z gęsi i potem je drze w listoapdowe wieczory?
Wprawdzie mnie pierze uczula, ale taka pierzyna to jest coś absolutnie naturalnego.
Wypiliśmy po ostatnim kieliszku wina…
– No to ja zjem jeszcze kawałek pasztetu. Koniec listopada w moim rodzinnym domu oznaczał, że trzeba czekać na smakołyki do Bożego Narodzenia. Nie to co teraz…
Jak ja lubię ten gęsi listopad!
Pasztet z gęsi to obowiązkowy akcent na moim świątecznym stole. Tradycja i rodzinny smak!
Pasztet z gęsi z suską sechlońską
składniki na dwa pasztety
1/2 tuszki gęsiej o wadze 4,20 kg
2 wątroby z gęsi
3 cebule
1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
2 łyżeczki otartego majeranku
2 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
2 łyżeczki suszonego cząbru
sól morska do smaku
12 suskich sechlońskich – info klik!
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C. Połowę gęsi dzielimy na kawałki, myjemy i osuszamy papierem kuchennym. Układamy w zamykanej formie do pieczenia i wstawiamy do piekarnika bez pokrywy na 20 minut. Po tym czasie zmniejszamy grzanie do 160 st. C, przykrywamy formę i pieczemy, aż mięso będzie odchodzić od kości. O. 2,5 – 3 godziny.
Mięso wyjmujemy na półmisek, a do wytopionego tłuszczu dodajemy cebule pokrojone na ćwiartki. Wkładamy do piekarnika i pieczemy je pod przykryciem przez 20 minut w temperaturze 180 st. C. Potem zmniejszamy grzanie do 160 st. C, odkrywamy formę i dodajemy do cebuli gęsie wątroby. Pieczemy jeszcze 15 minut i wyjmujemy formę z piekarnika.
Zostawiamy wszystko do ostygnięcia. Mięso oddzielamy od kości i razem z wątrobą i cebulą przepuszczamy przez maszynkę dwa razy: raz przez sitko o grubszych oczkach, następnie o drobnych.
Do zmielonego mięsa dolewamy płyn z pieczenia – przez sito, doprawiamy solą i pozostałymi przyprawami.
Wszystko dokładnie wyrabiamy, przynajmniej 10 minut. dzielimy mięso na dwie części. Suskie sechlońskie kroimy na kawałki i po równo dodajemy do każdej części masy mięsnej. Wyrabiamy je krótko z mięsem. Przekładamy mięso do dwóch foremek do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na 30 minut. Wyłączamy po tym czasie grzanie i zostawiamy pasztety w piekarniku jeszcze 15 minut. Następnie wyjmujemy je na kratkę, studzimy i wkładamy na noc do lodówki.
Podajemy z konfiturą cebulową, jarzębinową, figową, z domowym sosem chrzanowym, marynowanymi rydzami lub piklami.
Zainteresowała mnie ta nazwa której nawet nie umiem wymówić:d
Mlodakk,
naprawdę???
Pyszności! Czy J. zostawił może choć jeden plaster? 🙂
Magda,
na szczęście pasztety były dwa!
Pozdrowienia.
jaki wspaniały! doskonały pasztet Aniu:)
Reniu,
dziękuję!
Nie wiem czemu ale mnie też przypomniało się darcie pierza w długie listopadowo-grudniowe wieczory. Co zaś do gęsiego pasztetu to i ja chętnie sięgnęłabym po plasterek tego specjału 🙂
Dżemdżus,
chyba listopad tak nastraja..
A pasztetem się częstuj!
Mniam, ale pyszności. Chętnie bym zjadła. Z suską robiłam kiedyś chleb w naszej Piekarni. Ciekawy dodatek.
Małgosiu,
dziękuję.
Ja bardzo lubię dodatek suskiej sechlońskiej.
Oj Aniu z chęcią bym spróbowała tego pasztetu, pysznie wygląda 🙂
Marzena,
dziękuję i zapraszam na degustację.
Pyszny ten Wasz listopad! Na dobry pasztet zawsze mam chęć 🙂
Pozdrawiam
Kamila,
Pysznie zapominamy o szarości za oknem.
Cieszę się, że lubisz pasztety tak samo jak ja!
Uwielbiam pasztety. 🙂
Aniu,
wspaniale!
Pasztet wspaniały, częstuję się i delektuję:-)
Marzena,
zapraszam!
Dziękuję.
Czytałam wczoraj artykuł na temat suski sechlońskiej, a tutaj pasztet z jej dodatkiem. Aniu jesteś wielka:)
Jolu,
ta śliwka jest wspaniała!
Polecam jako dodatek do wielu dań.
Taki pasztet to delikates z najwyższej półki, ależ spróbowałbym go Aniu…
Urszula,
dziękuję!
Zapraszam Cię na pasztetowe spotkanie.
Cudowny taki chce upiec
Anita, dziękuję.
Szczerze polecam!